avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 170.12km
  • Czas 07:45
  • VAVG 21.95km/h
  • VMAX 43.14km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stawy milickie, oraz dlaczego kostka jest wszędzie?

Poniedziałek, 1 lipca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 5

Wrocław - Skarszyn - Boleścin - Krakowiany - Węgrów - Zawonia - Kuźniczysko - Czeszów - Bukowice - Brzostowo - Krośnice - Wierzchowice - Wabnice - Duchowo - Sławoszowice - Ruda Milicka - Nowy Zamek - Milicz - Sułów - Gruszeczka - Ujeździec Wielki - Trzebnica - Skarszyn - Pasikurowice - Krzyżanowice - Wrocław


Z pamiętniczka rowerzystki...
Reklamują się w telewizji: " Tajemniczy Dolny Śląsk. Nie do opowiedzenia. Do zobaczenia.", więc się rozglądam i faktycznie, tajemnicę widzę niemal wszędzie. Kilka kilometrów za Wrocławiem zaczynają się tajemnice, ogromne folwarki, opuszczone pałace, zapomniane kościoły, a to wszystko położone między niekończącymi się polami. W Małopolsce gospodarstwa wyglądają zupełnie inaczej, małe poletka gęsto szatkują krajobraz, tu wielohektarowe uprawy ciągną się po horyzont. Zapach podgrzanych w słońcu zbóż i ziemi przypomina mi zapach wakacji, na które przecież w lipcu już się jechało na nowosądecką wieś. Aż się łezka w oku kręci, bo o wakacjach to ja sobie mogę co najwyżej pomarzyć.
Przez te urocze zakątki podróżowałam sobie w nadziei, że żadna burza mnie nie dopadnie, czasami myślałam też żeby mnie nie dopadł jakiś miejscowy z widłami, pies, zboczeniec, wilki w lesie, pijany kierowca czy inny bobok.
A z drzew machały do mnie te przeklęte czereśnie, kuwa! czemu są tak wysoko, a tam gdzie były nisko to znowu napisali, że pilnuje ich groźny pies. Biednemu zawsze wiatr w oko!
No i w końcu te stawy. Pięknie tam, cicho, spokojnie, życie sobie płynie według ptasiego rytmu. Kaczki się leniwie szwendają po wodzie, łabędzie siedziały w krzakach, też chyba nie miały nic do roboty. Takie życie mogłoby mi się podobać.
I w takich okolicznościach, podglądając to nic nierobienie, zajadałam kanapkę i zapijałam Tymbarkiem - bez wróżby pod zakrętką, bo zamiast tego był kod - bez sensu.
Coś mi odbiło - chyba ciekawość - i pojechałam do Milicza, ło matko! Oni tam mają zakaz poruszania się po mieście na rowerze, tzn. można ale ścieżko-chodnikiem takim ślicznym z kostki brukowej. Ręce mi opadły. No i nic tam nie ma, żadnej tajemnicy, kościół, rynek,nuda.
Lepiej już było w Sułowie, gdzie między drzewami skrywał się pałac, skrywał się też za ogrodzeniem, z tabliczką "Teren prywatny". Odjechałam niepocieszona, bo nic nie widziałam, ale za raz sprawdzę w internecie, o co w ogóle biega.
Zmęczyłam się dziś, ale jaka szczęśliwa jestem dzięki temu, ho, ho! Tony endorfin teraz wyskakują ze mnie :D Zwłaszcza, że najadłam się w końcu czereśni - co prawda kupionych - ale najadłam się do bólu, tak, że już więcej nie chce.

Asfalt. Moja nowa fascynacja. Od kiedy zaczęłam jeździć na szosie, zgłębiam dogłębnie jego strukturę, jeden jest porowaty z wystającymi grudkami, inny gładki, jeszcze inny cały poorany bruzdami, jak twarz starego człowieka, albo zupełnie podziurawiony. Czasami, zdarza się, też tak jak dziś, że w środku lasu atakuje mnie droga leśna, albo KOSTKA! Zupełnie spokojnie jadę przez wiochę, jedną, drugą, trzecią, aż tu w lesie droga usłana kostkami. Parę kilometrów przejechałam, wzywając wszystkich świętych na zmiłowanie. No przecież ja cie nie pier, bez jaj, we wrocku to juz się przyzwyczaiłam, ale na wsi. Nigdzie nie jestem bezpieczna.


Pałac neorenesansowy w Boleścinie z końca XIX w.
Boleścin - w XIII w. ziemie te należały do Romperta de Bolessin, na których już wtedy działał folwark.


Rządcówka w Boleścinie z 1920r.


Lamus dworski. Miejscowość Krakowiany. Na przeciwko zabudowania folwarczne.


Kuźniczysko. Kościół ewangelicki z XVIII. Zamknięty, w oknach brakuje szyb, zasłonięte są folią.


atak kostki


Wiatrak (koźlak) w Duchowie z 1671r.



Jeden ze Stawów Milickich (Kompleks Stawno)










czapla



Kościół pw. Św. Andrzeja Boboli w Miliczu



Kościół MB Częstochowskiej z XVIII, dawny ewangelicki, obecnie pomocniczy



Bociek
Kategoria 100 - 200 km



Komentarze
koszulka
| 07:24 wtorek, 2 lipca 2013 | linkuj Maratonka dzięki za ciepłe słowa! Szczególnie dotyczące obaw, myślałam, że jestem nienormalna :D i jakieś złe myśli tylko mnie nachodzą.
maratonka
| 22:07 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj Piękne zdjęcia! I wciągnęłam się w opis wycieczki- a to naprawdę jest komplement ;) Tym bardziej, że wiele z tych rejonów, w których dzisiaj byłaś, ja również odwiedziłam. Stawy Milickie są magiczne. Jaki tam spokój! Cale szczęście, że można tam się poruszać jedynie rowerem, brak leniwej hołoty, szukającej miejsca do zrobienia grilla i wyrzucenia butelek po piwie.

"(...)czasami myślałam też żeby mnie nie dopadł jakiś miejscowy z widłami, pies, zboczeniec, wilki w lesie, pijany kierowca czy inny bobok. " Też miewam takie obawy :)
demek
| 20:48 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj To daj znac. Wymyslimy cos ciekawego z Krisem :P
koszulka
| 20:08 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj Wiesz co, no nie prędko raczej ; w sierpniu najwcześniej i to przy dobrych wiatrach ;) Ale zobaczymy, przyszłość jest dynamiczna, więc może coś się odmieni :D
demek
| 19:46 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj Niezla traska :)

Kiedy znow bedziesz w Jawo? :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa aters
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]