avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 74.00km
  • Czas 04:13
  • VAVG 17.55km/h
  • VMAX 47.95km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagubiłam się na drodzę poraz kolejny...

Sobota, 28 sierpnia 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 0

Leikander - Slinde - Sandviki - Luster

Wyspani o 8 zaczęliśmy się zbierać z garami do kuchni. A tu psikus, kuchnia zamknięta, dopiero o 10 otwierali. No ale mieliśmy ryż z sosem cygańskim z dnia wcześniejszego i chcieliśmy sobie podgrzać w kuchence campingowej, zrobić herbatkę, zażyć luksusu :)
Jako że miał to być dzień odpoczynkowy po wysiłkach dnia wcześniejszego siedzieliśmy w namiociku, nigdzie się nie śpiesząc. Podziwialiśmy widoki. Strome zbocza opadające prosto do wody, ogromne wodospady, góry, zieleń, skały. Co mnie ujęło, to to, że większość terenu nad Sognefjordem zajmowały sady. Jabłka, śliwki, gruszki. Cały czas miałam ochotę wskoczyć do ogrodu i objadać się owocami.
Jechaliśmy drogą nr 55, wspaniała widokowa trasa. Jadąc do Slinde zgubiliśmy się. Michał na ogół jechał pierwszy, a później gdzieś czekał na mnie. Tymczasem minęłam tunel, później kolejny kawałek drogi, dojechałam do miasta. Miśka nigdzie nie było widać. Pod nosem przeklinałam na funty, że jak mógł mnie tak zostawić i sobie gnać nie wiadomo gdzie! Nie wiedziałam co robić, jechać dalej, stać w miejscu. Jego telefon był rozładowany, jedyna nadzieja, że gdzieś się podłączy na stacji benzynowej. No i tak faktycznie zrobił. W końcu dzwoni. Okazało się, że czekał na mnie i robił coś przy rowerze, a ja musiałam być tak zapatrzona w asfalt albo na widoczki, że go nie zauważyłam :) Ufff, ale już razem. Teraz za karę jadę pierwsza i ciągnę nasz pociąg do przodu.
Kolejne podjazdy. Nie ma im końca. Zaczynam jęczeć, pobolewa kolano i jakoś niesamowicie cierpną mięśnie łopatki. Jakoś tak mocno trzymam kierownicę, nie wiem czy chce pchać rower pod górę, ale cała od tego jestem obolała.
Tego dnia dojechaliśmy do ostatniego na naszej trasie fiordu - Lustrafjorden. Woda w nim jest zielona. Rozbijamy namiot obok tunelu, na starej zarośniętej drodze, pod wielkim okapem skalnym. Zastanawiam się czy nie spadnie nam to na głowę...ale chyba skoro do tej pory nic nie odpadło, to może i tę noc wytrzyma.
Pod nami stromy brzeg, po przeciwnej stronie szumi wodospad. Zachodzi słonko. Piękna przyroda, niczym nie zakłócona. Musimy porządnie odpocząć, bo kolejny dzień będzie górzysty.


widok z namiotu




Sognefjorden


codzienne zakupy w Coop'ie :)


Sandviki


Lustrafjorden


kolacja

/


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa inieo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]