avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 57.00km
  • Czas 05:45
  • VAVG 9.91km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożesz ty góro niedobra!

Niedziela, 29 sierpnia 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 2

Luster - Skjolden - Fortun - Jezioro Bovertuntjornin


Uroczy poranek. Kanapeczki, pakowejszyn, hah nawet z okazji niedzieli umyliśmy się w pobliskim potoku. Pogoda całkiem przyzwoita. Pierwsze 7 km idzie jak po maśle.
Mijamy wioskę położoną na końcu fiordu, biały kościółek. No i się zaczyna. Najpierw łagodnie pod górę, później widzimy już, że auta jeżdżą nam nad głowami. Hmmm, tam gdzie oczekujemy końca serpentyny wcale go nie ma. Cały czas do góry. Hmmm...Kierowcy zaczynają się uśmiechać, pasażerowie machają, co jakiś czas pokazują kciuk wzniesiony do góry. Fajnie jest :) No i pod górę i nadal pod górę. Po drodze bardzo dużo malin, dużo grzybów, aż chce się zejść z rowerów i zbierać. Przypuszczam, że potrzebna by była przyczepka żeby je wszystkie zmieścić. No po dwóch godzinach jazdy z prędkością 5km/h zaczynam mieć dość, klnę nieustannie. Padam gdzieś na drodze na odpoczynek. Herbatniki Marie jak co dzień z marmoladą truskawkową. Wcale się nie skrzepiłam. Dalej do góry. Robi się powoli zimno. Wkładamy rękawiczki, kurtki.
Ukazują się kolejne białe szczyty. Zastanawiamy się co będzie dalej, czy na drodze będzie śnieg :)
Widoki coraz piękniejsze, zachwyt mieszał się z męką podjazdu. Na tabliczkach 8% i 10%, tragedia. Na wysokości 992 m npm w miejscowości Turtagro spotykamy dójkę autostopowiczów, Polkę i Hiszpana. Chwilę gawędzimy, oni też zmierzali do Lom. Przy drodze pojawiły się nowe tabliczki, na każde przejechane 100 m do góry, 1000, 1100, 1200...1300, 1400 później chwilę nic, aż w końcu 1434, uf. Chyba koniec. Góry, puste, prawie bez roślinności, skały, jeziora, śnieg. Pięknie.
No i w końcu zjazd. Zimno jak diabli, nawet ciepłe ciuchy nie pomagają. Mijamy górskie schroniska. Na zjeździe ostre zakręty, tak że boję się jakoś niesamowicie pędzić. I w końcu dolina, otoczona białymi od śniegu górami. Kawałek wypłaszczenia i to dla mnie koniec, widząc zbliżający się podjazd kapituluję i definitywnie żądam postoju i noclegu. Rozbijamy się poniżej drogi, za małym nasypem, poniżej wspaniałe jezioro.
Szybko się rozpakowujemy, byle do michy. Ale psikus, wieje tak paskudnie, że nie możemy rozpalić kuchenki, z 20 zapałek które były w pudełku nie wystarczyło do rozpalenia. Ja zapalniczkę gdzieś posiałam, nie wiadomo gdzie.
Na kolację zjadamy makrelę w sosie pomidorowym...mmmmmm... co za smak! Smakuje wybitnie, a to tylko jedna puszka :( Hop do worów. Ubieram na noc kurteczkę, kapuzę, i jak zawsze bluzę z polaru, koszulkę i getry...W nocy jest chłodno :)



Lusrtafjorden


jeziorko za Fortun


podjadanie na podjeździe


patrząc na te górki oprószone śniegiem i tak widziałam pączki


ulubione foto




szczyt szczytów


bez komentarza


jezioro Boverturnvatnet

/


Komentarze
koszulka
| 15:13 piątek, 1 października 2010 | linkuj hejka, kurcze patrzyłam na Waszą traskę i faktycznie się pokrywają ;]
Zajrzę na Waszą stronkę, bo ciekawa jestem zdjęć :) no i tęsknie za tymi widokami ;]
Pozdrawiam!
mdudi
| 14:13 czwartek, 30 września 2010 | linkuj Jechaliśmy tą samą drogą 4 dni po Was :), na podjeździe było cieplutko, jechaliśmy ubrani na krótko, na zjeździe tradycyjnie wszystkie warstwy ;).
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa abard
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]