avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 73.00km
  • Czas 05:22
  • VAVG 13.60km/h
  • VMAX 58.39km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lillehammer

Środa, 1 września 2010 · dodano: 15.09.2010 | Komentarze 0

Tretten - Lillehammer - Mesnalien - gdzieś w lesie

Hytte musieliśmy opuścić do 12, nie śpieszyliśmy się :)
Do Lillehammer pozostało nam 38 km, do granicy ze Szwecją coraz bliżej. Do olimpijskiego miasta dojeżdżamy ścieżką rowerową. Po drodze mijamy licznik, który zlicza rowerzystów :)
Między czasie okazało się, że moja karta do aparatu mimo, że powinna pomieścić koło 1ooo zdjęć, po zrobieniu 326 powiedziała dość. Bałam się cokolwiek z nią robić, grzebać i usuwać śmieci, które pewnie tam były i zajmowały miejsce. Trzeba było kupić nową. Średnio cieszył nas ten fakt, bo oznaczał kolejny wydatek, na który nie byliśmy przygotowani.
Wjeżdżając do miasta rozglądaliśmy się za jakimś sklepem fotograficznym. Samo centrum to deptak pełen sklepików z odzieżą, jeden warzywniak, dużo kawiarni, park, kościół. Bardzo ładne, drewniane miasteczko, położone w górach, nad ogromnym jeziorem Mjosa. W końcu trafiamy do informacji turystycznej, pytamy o drogę na skocznie i sklep foto. Dostajemy dokładną mapkę i już wszystko jest łatwiejsze. Kupujemy pasującą kartę, czyli sukces, zakupy w Coop'ie czyli sukces i rozpoczynamy podjazd pod skocznie.
Mordęga, paskudnie duża góra :) Widoczki śliczne, seria zdjęć, pozowanie pod zniczem olimpijskim, który płonął podczas Igrzysk Olimpijskich w 1994roku. Chłopaki skaczą na igielicie, jest na co patrzyć. Podszedł tam do nas spacerujący z psem mężczyzna, i zagadnął po angielsku. Nawet udało nam się poplotkować, on też podróżował w młodości na rowerze, był w Polsce. My w zamian opowiadaliśmy mu o naszej trasie, o tym co było po drodze i dokąd zmierzamy. Było na prawdę miło, do tego dostaliśmy garść wskazówek jak wyjechać z Lillehammer. Miało być pod górę :) i było. Jechaliśmy przez wioskę olimpijską, mijaliśmy kolejne trasy przygotowane do rozgrywania zawodów sportów zimowych, a które w lecie wykorzystywane są do biegania i jazdy na rowerze.
I nadal góra, dół, nic się nie zmieniło :) Za górami ukazują się kolejne jeziora. Znowu rozglądamy się za noclegiem. Nie bardzo jest gdzie i znów zaczyna zapadać zmierzch. Pora łosia :) i faktycznie, spotykamy łosia przy głównej drodze, młodego samca, spokojnie przeżuwającego trawę. Gdy zwalniamy bierze nogi za pas i ucieka, szkoda że nie udało się zrobić zdjęcia.
Parę kilometrów dalej, rozbijamy się w zagajniku, dość głęboko w lesie. Jest paskudnie zimno.






hytte


kormorany


ścieżka rowerowa do Lillehammer


Lillehammer


skocznia olimpijska



widok spod skoczni


teren wiosko olimpijskiej




nocleg w lesie



/


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dzieu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]