avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 110.00km
  • Czas 05:32
  • VAVG 19.88km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

do Szwecji --->>

Piątek, 3 września 2010 · dodano: 15.09.2010 | Komentarze 2

Sand - Kongsvinger - Magnor - Charlottenberg - jezioro Bysjon


Do granicy coraz bliżej. Droga w miarę prosta. Mijamy kolejne miasteczka, zakupy. W Kiwi kupujemy pastę bananową, Boże jaka pyszna! ze świeżym chlebem, niebo w gębie. Nie możemy się najeść. Żałujemy, że kupiliśmy tylko jedno opakowanie bo to kończyło się zaraz po otwarciu. Nigdzie już nie spotkaliśmy tego specjału, a szkoda bo na prawdę smakuje bajecznie. Wydajemy resztki koron i jedziemy do Kongsvinger, z nadzieją, że tam wymienimy pieniądze, złotówki na korony szwedzkie. No ale ta operacja okazała się zbyt skomplikowana, dla banków norweskich. W sumie nie mieliśmy ani jednej korony szwedzkiej, pozostało nam płacenie kartką, z którym jak się okazało później nie było żadnych problemów.
Ostatnie 30 km do granicy pokonujemy drogą nr 2, dość ruchliwą ale jechało się nienajgorzej :)
Przed granicą już duży ruch, sklepy, motele. Przez granicę po prostu przejechaliśmy przez nikogo nie zatrzymywani. Po stronie Szwedzkiej markety, w których Norwegom opłaca się robić zakupy, stuningowane samochody z głośną muzyką, eroticcoś tam. Nie podoba mi się. Nie podoba mi się, że skończyła się Norwegia, że nie ma gór, fiordów, domków drewnianych z oknami, w których są równo ułożone firanki, na parapetach stoją świeczniki i lampki. Że nie ma spokoju. Że kierowcy już nie jeżdżą z taką uwagą koło rowerzystów.
W Charlottenbergu zjadamy hamburgery za ostatnie 60 koron norweskich. Smakuje nam bardzo. I wjeżdżamy w jakieś niesamowite miejsca, gdzie droga jest szutrowa, dużo gospodarstw i jakieś jeziorko. Nie bardzo jest jak się do niego dostać, bo oddzielają nas tory kolejowe. W końcu przejeżdżamy przez czyjeś pole i lądujemy nad brzegiem jeziorka, super miejsce. To że 10 metrów dalej są tory i jeżdżą pociągi, na razie nam nie przeszkadza. Przed wskoczeniem do worów, próbujemy się wykąpać. Śmiesznie musieliśmy wyglądać w strojach Adama i Ewy, na brzegu jeziora ledwie się chlapiący lodowatą wodą, robiący śmieszne miny z zimna. Ale w śpiworze było cudownie ciepło :D


Charlottenberg






Bananas ;)

/


Komentarze
koszulka
| 14:03 środa, 22 września 2010 | linkuj no właśnie do twierdzy nie dotarliśmy ;] za bardzo pod górkę było :D
daniel3ttt
| 11:40 środa, 15 września 2010 | linkuj Fajne tereny no nie:) Twierdza w Kongsvinger, dużo lasów i jezior.
http://www.bikemap.net/route/104541
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mpotk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]