avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 90.94km
  • Czas 05:07
  • VAVG 17.77km/h
  • VMAX 52.06km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

gdzie jest mój zacisk?!!

Piątek, 17 sierpnia 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 2

Torp - Sorby - Hvittingfoss - przed Kongsberg

Pobudka przed 4, ło matko: za co?!, za co?!czemu tak wczas? jakby później samoloty nie latały ;/ Ale szybko do Pana Przemka do samochodu i półprzytomni docieramy do Pyrzowic. I znowu nasze bagaże na lotnisku największe, duma nas rozpiera, dwa kartony, i wielka ruska torba w kratę z sakwami :) Odprawa i już o 6.10 fruniemy ku przygodzie z nadzieją, że będzie pogoda przynajmniej przyzwoita.
Bagaże docierają bez większych uszkodzeń. Prawie do 10 guzdramy się ze skręcaniem rowerów, przebieraniem i organizowaniem. No i stało się... coś przeoczyliśmy, zgubiliśmy, zapodziało się, wypadło, ukradli ;) zacisk do sztycy od Miśkowego roweru. No i nie ma i nie ma nigdzie, odszukać nie sposób. No ale co było robić trza było jechać, tzn. Misiek musiał jechać z tym obsuwającym się siodełkiem, bo mój krążownik miał się doskonale :D
Wizzair wymaga do transportu rowerów mocniejszego opakowania dlatego musieliśmy gdzieś zostawić nasze. Powrót był zaplanowany na niedzielę, gdy wszystkie sklepy są zamknięte, więc nie bardzo była perspektywa zdobycia nowych. Kartony zostawiliśmy pod schodami na klatce na parkingu. Pan parkingowy, którego zagadałam nie gwarantował, że będą czekały do 3 września, więc na wszelki wypadek napisaliśmy krótką informację na kartonie. Boże przecież jak te kartony by nam ktoś zaiwanił to kłopoty murowane.
Na początku trochę krążymy nie mogąc trafić na naszą drogę. Ale później już idzie gładko. Mijamy kolejne wioski, wypieszczone trawniki, klomby, domki, serce się raduję, że znowu dane nam jest odwiedzić ten kraj.
W Hvittingofoss trafiamy do Sport 1, sklepiku sportowego ze wszystkim co Norwegowi do szczęścia potrzeba i coś na rowerek, coś w góry, na rybki się znajdzie. Michał z panami w języku prawieangielskim ustalił rozmiar zacisku do rowerku, i 50 koron (ok 25 zł) i już rowerek sprawny w 100%. Radość pełna, można teraz jeździć i jeździć. Trafiamy też na szlak rowerowy do Kongsberg, czyli miasta na naszej trasie.
Nocleg znajdujemy na jakiejś polanie. Ilość komarów nas przeraża. Gotujemy oczywiście makaron z sosikiem i hopamy do worów ;]


pogoda ok ;]


graty w fazie wypakowania


skręcanie


prawie po angielsku :D















Komentarze
funio
| 06:25 czwartek, 6 września 2012 | linkuj Zazdroszczę wam nawet tych problemów i stresów...
Powodzenia
vanhelsing
| 20:51 wtorek, 4 września 2012 | linkuj Fajny strój płetwonurka na ostatnim zdjęciu:D No to zaczynamy przygodę ! :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iukob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]