avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 65.72km
  • Czas 04:37
  • VAVG 14.24km/h
  • VMAX 57.90km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

pod górę w Reinheimen

Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 13.09.2012 | Komentarze 0

Nad Tesse była cudna cisza i spokój, brzegi jeziora w ogóle nie zagospodarowane, droga tylko szutrowa, dookoła góry. Nie chciało mi się stamtąd jechać.
Poranne gotowanie, zmywanie czarnych garów, pakowanie i pierwsze kilometry, pożegnanie z Jotunheimen, teraz już tylko będziemy oddalać się od olbrzymów.
Gdzieś tam daleko widzieliśmy rozpogodzone niebo, na nasze szczęście to gdzieś, było naszym celem :) Kilkukilometrowy zjazd, widok na lodowcowe jezioro Vågåvatn, którego kolor kontrastuje z ciemną zielenią otaczających go lasów. Nie zdążyłam się zatrzymać na zjeździe, było stromo jak cholera, do tego samochody, ale żałuje.

Pierwszy postój w Vagamo. Oj jak się tam snuliśmy między marketami! Za dużo sklepów, bo chyba z cztery, zaliczamy wszystkie :) aż mnie złość bierze, że taką słoneczną pogodę marnujemy na siedzenie w miasteczku.

Znowu przebijamy się przez góry, kolejna zamknięta droga i znowu szuterek, tym razem całkiem porządny. Podjazd ok 20 km, ciągle pod górę w towarzystwie chmury - Kapki, która się do nas przykleiła i nie odpuszczała nas praktycznie na krok. Czasami mocniej dawała osobie znać. Tego dnia owce zaplanowały na nas zmasowany atak. Jedna grupa odcięła nam drogę, druga zaskoczyła nas z tyłu. Gdy pokonaliśmy owczą zaporę, te rozpoczęły pogoń za nami :) Ale się uśmiałam. Zwierzaki strasznie spragnione ludzkiego towarzystwa. Dalej krowy, które pasły się na szczęście za ogrodzeniem, biegły za nami wzdłuż płotu. Chyba chciały już wrócić z pastwisk do swoich stajni :)

Najwyższy punk osiągnięty tego dnia to około 1200 m n.p.m. Byliśmy na granicy Parku Narodowego Reinheimen, który powstał by chronić wspaniałe góry i siedliska dzikich reniferów. Widok zapierał dech w piersiach, a komentarz był typowo polski :D

Nie ma co gadać...

Spaliśmy w świetnym miejscu nad rzeką, wieczorem kolacja i kompanko w lodowatej wodzie. Noc minęła spokojnie.




minisosna nad Tysse


farmy
















podjazd














Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]