avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 56.89km
  • Czas 04:38
  • VAVG 12.28km/h
  • VMAX 48.17km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

heja z Norge/ połóweczka

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 25.08.2012 | Komentarze 1

Dostep do neta :) Jestesmy w Donbas, marnujemy czas na ladowanie baterii do telefonow, kamer i innych pasci. Power trwaweller jest do bani, przynajmniej ten, ktry my mamy. Dramat. Ladujemy wszytstko na piechote.
Za chwile ruszamy do kolejnego parku narodowego Norwegii, mamy nadzieje, ze uda sie spotkac wola pizmowego :) albo jakies stado reniferow. hehehehe
Gory sa wspaniale, wybieramy podjazdy zamiast trekkingu. Trudno. Na pochodzenie bedzie w zyciu jeszcze czas :) Wspaniale widoki, po ktorych zapomina sie o 20km toczeniu sie pod gorke, zapieraja dech w piersiach, wyrywaja z butow, etc.
Do napisania na twiterku :* Buziaki dla naszych Rodzicow i tych, ktorzy nam kibicuja :D
...tak było z Dombas na żywo. Z podniecenia, że udało nam się znaleźć darmowy internet zapomniałam napisać, że chwile wcześniej widzieliśmy klempe z młodymi łosiami ;) Faktycznie zmarnowaliśmy na stacji benzynowej kilka godzin, czekając aż naładuje się telefon i bateria w kamerze ;/ A przy wyjeździe jeszcze się zamotaliśmy w wiejskiej drodze. Chwilę później znowu jechaliśmy w góry :) Chmura Kapka płynęła po niebie za nami. Nie było mi do śmiechu, gdy po paru kilometrach podjazdu, zaczął boleć mnie kręgosłup i przerwy w pedałowaniu były coraz częstsze. Toczyliśmy się powoli.
Wypatrywaliśmy wołów piżmowych, ale spotkaliśmy na drodze tylko kudłate krowy :) i oczywiście owce :) Znowu dookoła góry. Skały pokryte porostami nadawały im specyficzny kolor, a promieniach słońca, które czasami się przebijało, wyglądały zupełnie wyjątkowo. Tym razem znaleźliśmy się w najstarszym parku narodowym Norwegii - Rondane. Ogromne przestrzenie dają schronienie dzikim stadom reniferów, chociaż nam nie udało się zobaczyć ani połowy.
Nagrodą za te męczarnie na podjeździe był widok na dolinę Grimsdalen, przez której środek malowniczo wiła się rzeka. Według badań pierwsza działalność człowieka miała miejsce w tej dolinie 4000 lat p.n.e., a najbardziej rozwinęła się w erze Wikingów między 1000-1300 rokiem n.e. Najstarsze zachowane domy pochodzą z XVII wieku. W Grimsdalen farmy zebrane są w pięciu grupach, część z nich funkcjonuje w okresie lata dla podtrzymania tradycji. Takie mniej więcej informacje udało nam się przeczytać na tablicy informacyjnej :)
Podjechaliśmy pod schronisko, nawet zaglądnęliśmy do środka, ale ceny były takie same jak w Glitterheim. Dowiedzieliśmy się za to, że pole namiotowe poniżej było darmowe.
Zimno było przeokrutnie, przy gotowaniu siedziałam w dwóch puchówkach i nie było szczególnie ciepło.
Do namiotu uciekliśmy przed deszczem z nadzieją, że następnego dnia pogoda będzie przynajmniej przyzwoita.


Muzeum Parku Rondane i to niestety jedyny wół piżmowy jakiego widzieliśmy


podjazd jeszcze przy dobrej pogodzie :)


łoś :D












Grimsdalen


farmy






grimsdalshytta


miejscówka



Komentarze
aniedam | 12:17 niedziela, 26 sierpnia 2012 | linkuj Dziękuję za buziaki :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oduma
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]