avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 12.23km
  • Czas 00:45
  • VAVG 16.31km/h
  • VMAX 30.54km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

to samo

Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 02.07.2013 | Komentarze 0

Zaskoczona jestem, że tak dobrze moje nogi i tyłek zniosły wczorajszą przejażdżkę. Notuję standardową zamułę po większym wysiłku, czyli senność, rozmarzenie o kolejnych podróżach, oraz głód - ciągły i niezaspokojalny ;)


  • DST 170.12km
  • Czas 07:45
  • VAVG 21.95km/h
  • VMAX 43.14km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stawy milickie, oraz dlaczego kostka jest wszędzie?

Poniedziałek, 1 lipca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 5

Wrocław - Skarszyn - Boleścin - Krakowiany - Węgrów - Zawonia - Kuźniczysko - Czeszów - Bukowice - Brzostowo - Krośnice - Wierzchowice - Wabnice - Duchowo - Sławoszowice - Ruda Milicka - Nowy Zamek - Milicz - Sułów - Gruszeczka - Ujeździec Wielki - Trzebnica - Skarszyn - Pasikurowice - Krzyżanowice - Wrocław


Z pamiętniczka rowerzystki...
Reklamują się w telewizji: " Tajemniczy Dolny Śląsk. Nie do opowiedzenia. Do zobaczenia.", więc się rozglądam i faktycznie, tajemnicę widzę niemal wszędzie. Kilka kilometrów za Wrocławiem zaczynają się tajemnice, ogromne folwarki, opuszczone pałace, zapomniane kościoły, a to wszystko położone między niekończącymi się polami. W Małopolsce gospodarstwa wyglądają zupełnie inaczej, małe poletka gęsto szatkują krajobraz, tu wielohektarowe uprawy ciągną się po horyzont. Zapach podgrzanych w słońcu zbóż i ziemi przypomina mi zapach wakacji, na które przecież w lipcu już się jechało na nowosądecką wieś. Aż się łezka w oku kręci, bo o wakacjach to ja sobie mogę co najwyżej pomarzyć.
Przez te urocze zakątki podróżowałam sobie w nadziei, że żadna burza mnie nie dopadnie, czasami myślałam też żeby mnie nie dopadł jakiś miejscowy z widłami, pies, zboczeniec, wilki w lesie, pijany kierowca czy inny bobok.
A z drzew machały do mnie te przeklęte czereśnie, kuwa! czemu są tak wysoko, a tam gdzie były nisko to znowu napisali, że pilnuje ich groźny pies. Biednemu zawsze wiatr w oko!
No i w końcu te stawy. Pięknie tam, cicho, spokojnie, życie sobie płynie według ptasiego rytmu. Kaczki się leniwie szwendają po wodzie, łabędzie siedziały w krzakach, też chyba nie miały nic do roboty. Takie życie mogłoby mi się podobać.
I w takich okolicznościach, podglądając to nic nierobienie, zajadałam kanapkę i zapijałam Tymbarkiem - bez wróżby pod zakrętką, bo zamiast tego był kod - bez sensu.
Coś mi odbiło - chyba ciekawość - i pojechałam do Milicza, ło matko! Oni tam mają zakaz poruszania się po mieście na rowerze, tzn. można ale ścieżko-chodnikiem takim ślicznym z kostki brukowej. Ręce mi opadły. No i nic tam nie ma, żadnej tajemnicy, kościół, rynek,nuda.
Lepiej już było w Sułowie, gdzie między drzewami skrywał się pałac, skrywał się też za ogrodzeniem, z tabliczką "Teren prywatny". Odjechałam niepocieszona, bo nic nie widziałam, ale za raz sprawdzę w internecie, o co w ogóle biega.
Zmęczyłam się dziś, ale jaka szczęśliwa jestem dzięki temu, ho, ho! Tony endorfin teraz wyskakują ze mnie :D Zwłaszcza, że najadłam się w końcu czereśni - co prawda kupionych - ale najadłam się do bólu, tak, że już więcej nie chce.

Asfalt. Moja nowa fascynacja. Od kiedy zaczęłam jeździć na szosie, zgłębiam dogłębnie jego strukturę, jeden jest porowaty z wystającymi grudkami, inny gładki, jeszcze inny cały poorany bruzdami, jak twarz starego człowieka, albo zupełnie podziurawiony. Czasami, zdarza się, też tak jak dziś, że w środku lasu atakuje mnie droga leśna, albo KOSTKA! Zupełnie spokojnie jadę przez wiochę, jedną, drugą, trzecią, aż tu w lesie droga usłana kostkami. Parę kilometrów przejechałam, wzywając wszystkich świętych na zmiłowanie. No przecież ja cie nie pier, bez jaj, we wrocku to juz się przyzwyczaiłam, ale na wsi. Nigdzie nie jestem bezpieczna.


Pałac neorenesansowy w Boleścinie z końca XIX w.
Boleścin - w XIII w. ziemie te należały do Romperta de Bolessin, na których już wtedy działał folwark.


Rządcówka w Boleścinie z 1920r.


Lamus dworski. Miejscowość Krakowiany. Na przeciwko zabudowania folwarczne.


Kuźniczysko. Kościół ewangelicki z XVIII. Zamknięty, w oknach brakuje szyb, zasłonięte są folią.


atak kostki


Wiatrak (koźlak) w Duchowie z 1671r.



Jeden ze Stawów Milickich (Kompleks Stawno)










czapla



Kościół pw. Św. Andrzeja Boboli w Miliczu



Kościół MB Częstochowskiej z XVIII, dawny ewangelicki, obecnie pomocniczy



Bociek
Kategoria 100 - 200 km


  • DST 55.97km
  • Czas 02:28
  • VAVG 22.69km/h
  • VMAX 38.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

krakowiany

Sobota, 29 czerwca 2013 · dodano: 29.06.2013 | Komentarze 0

Po pracy taka mała przejażdżka po okolicznych wiochach Krakowianach, Węgrowach, Boleścinach i innych :D Ależ fajnie wyjechać z miasta chociaż na parę chwil, a tam pośród pól, sadów, łąk i lasów, poczuć wolność... Oh, ah, uh.
Z jakiejś górki widziałam ogromne wiatraki, później zaliczyłam wiochy, a w każdej coś ciekawego, a to jakieś ruiny, a to stare folwarki. I jeszcze asfalt skomentuje, w niektórych miejscach bajeczny i tam będę wracać ale do Węgrowa no porażka, no MTB istne, bo asfalt przybieram tam różne fantazyjne kształty. Następnym razem jak się pokuszę na przejazd tamtędy to zrobię fotosy ;)
Aaaaaaaaaa no i miejscowi szukali kontaktu ;] to też ciekawe zjawisko było.
Generalnie było przyjemnie :D
Kategoria do 100 km


  • DST 12.72km
  • Czas 00:42
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 36.84km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

to samo

Piątek, 28 czerwca 2013 · dodano: 28.06.2013 | Komentarze 0



  • DST 35.34km
  • Czas 01:41
  • VAVG 20.99km/h
  • VMAX 31.99km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

przez łąki i pola :D

Czwartek, 27 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 0



  • DST 32.70km
  • Czas 01:25
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 33.44km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

tez wieje

Środa, 26 czerwca 2013 · dodano: 26.06.2013 | Komentarze 0



  • DST 33.81km
  • Czas 01:32
  • VAVG 22.05km/h
  • VMAX 32.94km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

wieje, no wiejeee i rozwiewa mnie

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 0

I tak też dziś się jechało ;)


  • DST 32.66km
  • Czas 01:22
  • VAVG 23.90km/h
  • VMAX 35.87km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

precz z kostką brukową!

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 22.06.2013 | Komentarze 0

Jasna pała! Jazda po mieście mnie wykańcza, dziury w drodze i te kostki... Co to za maniera żeby nie kłaść asfaltu. A później się dziwią, że Wrocław to miasto o największym natężeniu hałasu w Polsce.
No ale przecież tak się nie da jeździć!! Jeszcze dziś jakiś burak się na mnie wepchnął i musiałam wjechać w dziursko żeby się nie tulić do BMW rocznik 1991. Poza tym ok ;) traska za tablicami miasta Wrocław jest śliczna i droga też w porządku :D


  • DST 13.59km
  • Czas 01:26
  • VAVG 9.48km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

to samo ze spacerem

Piątek, 21 czerwca 2013 · dodano: 21.06.2013 | Komentarze 0



  • DST 65.87km
  • Czas 02:53
  • VAVG 22.85km/h
  • VMAX 51.87km/h
  • Sprzęt ko(l)siarka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzebnica

Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 0

Wrocław - Pasikurowice - Skarszyn - Trzebnica - Skarszyn - Łozina - Domaszczyn - Wrocław

W końcu Trzebnica, obiecywałam sobie od dłuższego czasu, ale nigdy nie chciało mi się zwlec zwłok wcześnie rano.
Droga była trochę zaskakująca, bo pojawiło się dosyć sporo pagórków, ale też piękne zjazdy jak ten do centrum Trzebnicy, chociaż zepsuł mi wszystko paskudny asfalt w połowie górki.
Zwiedzanie miasta zostawiam sobie na kilka razy, żeby nie tracić motywacji do kolejnych odwiedzin.
Dziś pooglądałam zespół klasztorny wraz z bazyliką pod wezwaniem św. Jadwigi i św. Bartłomieja, będący co najmniej od początku XIV w. sanktuarium w związku z obecnością grobu św. Jadwigi ( żony Henryka I Brodatego). Sama bazylika jest bogato zdobiona, w sposób typowy dla baroku, natomiast mi najbardziej przypadły do gustu romańskie portale, wspaniale kontrastujące z pozostałymi elementami. W Bazylice pochowano 22 przedstawicieli śląskich Piastów, między innymi Henryka I Brodatego.
Zapoznałam się z historią tego uroczego miejsca, zjadłam kanapki, i pokręciłam się jeszcze troszeczkę i dalej ruszyłam do wrocka. Wydawało się, że jest cały czas z górki :D
Zatrzymałam się jeszcze w Łozinie i tym razem dobrze przyglądnęłam się zabytkowemu kościołowi, pochodzącemu z XV/XVI w. zwłaszcza płytom z epitafium na bocznej ścianie kościoła.
Gdy dojeżdżałam do pracy był już skwarek... a przejażdżka wypompowała ze mnie dużo sił i znowu cały czas chce mi się jeść! Niech to szlak :P




















Murowany krąg, zbudowany z cegieł i rudy darniowej wybudowany został w XIII wieku. Prawdopodobnie miejsce to było związane z charytatywną działalnością św. Jadwigi. Leżąca na obrzeżach miasta budowla była także miejscem odosobnienia chorych podczas wielkiej epidemii w XVII wieku.



Kościół Wniebowzięcia NMP w Łozinie














trasa wzdłuż Odry



Hala Stulecia ;)


http://www.bikemap.net/pl/route/2192424-trzebnica/#/z14/50.69498,14.88072/terrain