avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.37km
  • Czas 05:51
  • VAVG 14.42km/h
  • VMAX 57.90km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Peer Gynt vegen

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 0

W nocy było zimno przeokrutnie i najlepiej się spało już po wschodzie słońca, dlatego leniuchowaliśmy prawie do 9 rano. Później śniadanko, kompanie, zakupy w miasteczku i jak zwykle odwiedziny w sklepie sportowym. W czasie norweskich podróży nie ominęliśmy ani jednego sklepu z ciuchami w góry, który stanął na naszej drodze :) Do wyboru były na ogół dwa: Sport 1 albo G-sport, ceny w brew pozorom wcale nie były drastyczne.

Super się jechało... przez las, prawie po płaskim ;) szuterkiem, później asfaltem... No i później zaczęło się sapanie, jęczenie i oczekiwanie na kolejne kostki czekolady, które dodadzą siły na podjeździe. Dłuuuuugoooooo się toczyliśmy pod górę. Nie chciało nam się jechać, może dlatego, że były to ostatnie góry jakie mieliśmy odwiedzić w Norwegii, a może dlatego, że było pierońsko stromo.

Pogoda była jak marzenie, niebo bez chmur, cieplutko. A na płaskowyżu czekały na nas jeziora i sielski krajobraz. Na ogromnych połaciach rozrzucone były domki z zieloniutką trawą na dachach, a góry znów ciągnęły się po horyzont. W końcu w Farenhoy trafiliśmy na drogę Peer Gynta. Bohater Ibsenowskiego dramatu, miał przemierzać tą drogę, po tym jak został skazany na wygnanie po porwaniu Ingridy, która należała do innego. Do wybranych scen dramatu inny słynny Norweg - Edvard Grieg napisał fantastyczną muzykę. Więc jakby na to nie patrzyć trafiła nam się ścieżka litaracko-muzyczna :)
Planowaliśmy zostać na noc gdzieś nad jeziorem. Zjazd jednak nas skusił ;/ i jak już zaczęliśmy się toczyć na dół, trudno było się zatrzymać. Minęliśmy duży ośrodek narciarski, fantastyczny kurort, wszystko kolorystycznie i architektonicznie pasowało do natury, gór i lasów. Wspaniale byłoby odwiedzić to miejsce zimą, bo oprócz tras zjazdowych, oznaczono wiele tras na narty biegowe. Aż miałam ochotę nauczyć się jeździć na nartach :D ;D

Było z góry prawie do samego Lillehamer. Chociaż w jednym miejscu był jakiś przedziwny zjazd, którym się nie dało zjeżdżać bez pedałowania, a na pewno było na dół. Coś było popsute :D Rozglądaliśmy się za polem namiotowym, bo byliśmy pewni, że przed miastem nie uda się znaleźć miejsca na nocleg. Prawie na przedmieściach Lillehamer, tuż nad brzegiem rzeki wypatrzyliśmy małą polanę. Hah! Trawę wydeptaliśmy i spało się jak na wygodnym wyrku.


poranek :)


dawny most kolejowy














taki domek, taki maluśki do zamieszkania w górach dla Michała i Ulci




Peer Gynt vegen






skeikampen


skeikampen








Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa licas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]