avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:864.14 km (w terenie 64.00 km; 7.41%)
Czas w ruchu:48:18
Średnia prędkość:17.89 km/h
Maksymalna prędkość:61.79 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:30.86 km i 1h 43m
Więcej statystyk
  • DST 13.04km
  • Czas 01:12
  • VAVG 10.87km/h
  • VMAX 37.95km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

do pracy + spacer

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 3

Przedostatni dzień przygotowań przed wielkim otwarciem MOKA :), które już w sobotę!
Jutro sądny dzień, towar przyjdzie w ilości ogromnej. Dużo pracy nas czeka.


  • DST 15.11km
  • Czas 01:11
  • VAVG 12.77km/h
  • VMAX 37.95km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

do pracy + spacer

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0



  • DST 10.08km
  • Czas 01:00
  • VAVG 10.08km/h
  • VMAX 33.57km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

do pracy + spacer

Wtorek, 8 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0



  • DST 104.45km
  • Teren 13.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 53.52km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamykaj psy za bramą mój drogi rolniku

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 5

Jaworzno - Luszowice - Trzebinia - Młoszowa - Puszcza Dulowska - Krzeszowice - Czerna - Paczółtowice - Racławice - Czubrowice - Gołkowice - Jerzmanowice - Więckowice - Modlniczka - Rząska - Kraków


Droga powrotna miała być łatwa, miła i przyjemna :) Do Luszowic podjechałam z rodzicami, taką rodzinną kawalkadą. Było wesoło i rekreacyjnie. Miałam jechać tak jak wczoraj czyli greenwayem, ale wymyśliłam, że lody w Krzeszowicach nie mogą mnie ominąć. Ale była kolejkaaa! Czekałam przynajmniej dwadzieścia minut. Dobre było, pyszne. A te o smaku owoców egzotycznych i czarny las - WSPANIAŁE.
Gdy dojechałam do Krzeszowic to jakoś tak nie fajnie się wracać, więc znalazłam ciekawy szlak niebieski, który zaczynał się w Paczółtowicach i wieść miał do Jerzmanowic. Pokonałam wszystkie górki, podjazdy i zjazdy, pooglądałam jeża samobójce, który maszerował prosto na jezdnie ;(
Szlak niebieski znalazłam, chociaż nie tak do końca o ten mi chodziło...dwa ślady na słupach i koniec, nie ma, zniknął, brak, wyparował, zmyło go... nie ma i już! Przejechałam dwa razy koło tych dwóch znaków i nic. Jedyne rozwiązanie jechać na przód, do koła, trochę trasą Olkusz-Kraków, a dalej na Jerzmanowice. W Czubrowicach trzy psy chciały podgryźć rowerzystę jadącego z przeciwka, pan jakoś się wywinął, mi udało się przejechać tylko dlatego, że ten najbardziej agresywny skur..czybyk biegnąc w moją stronę wpadł pod samochód. Nic mu się nie stało, ale uciekał gdzie pieprz rośnie, pozostałe dały sobie spokój. Ja lubię pieski i w ogóle kocham je wszystkie, ale od miłości do nienawiści bardzo blisko. Problem w tym, że ciężko przedostać się przez wiochę, żeby jakieś wolnobiegacze się nie przyczepiły do koła. Przerabiałam to nie jeden raz i nie dwa, i jak byłam na piechotę i na rowerze. Nie wiem co z tym zrobić, czy pejcz, czy gaz czy co ;/
Dalej było też nie lepiej, bo trasa na Olkusz to fajnych nie należy, na szczęście było to tylko parę kilometrów do zjazdu na Szklary. Jechałam czujnie, żeby nie pobłądzić, zwłaszcza że nad Krakowem widziałam wędrującą burzę.
I jakoś szczęśliwie dotarłam :D

Kategoria 100 - 200 km


  • DST 70.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 46.22km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jaworzno - sama

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 0

Kraków - Mników - Baczyn - greenway - Rudno - Młoszowa - Trzebinia - Luszowice - Jaworzno

To moja pierwsza tak długa, samotna wycieczka. Troszkę się martwiłam, że gdzieś utknę z awarią, ale poszło dobrze :D Nawet tępo sobie podkręciłam i mknęłam przez asfalty małopolski :D Pełne zadowolenie. Tylko jakiś burak w Rudnie mnie chciał skasować, gdy wyprzedzał samochód i musiałam uciekać na pobocze...Eh ci kierowcy ;/ z Bożej łaski.
Jutro powrót ;]
Kategoria do 100 km


  • DST 9.05km
  • Czas 01:03
  • VAVG 8.62km/h
  • VMAX 23.00km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

po wypłatę

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 0

Ostatnia wypłata z Cerro ;) odebrana ;D dlatego w należyty sposób świętowaliśmy.


  • DST 76.24km
  • Teren 16.00km
  • Czas 04:25
  • VAVG 17.26km/h
  • VMAX 49.14km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rama pękła z rana, co za rama...zafajdana

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 0

Kraków- Rząska - Modlniczka - Brzezie - Kobylany - Będkowice - Psia Klatka - Będkowice - Kobylany - Brzezie - Modlinczka - Rząska - Kraków



Dziś przypadał dzień wspinania, więc umówiliśmy się z Wojtkiem na Psiej Klatce. Troszkę się martwiłam, że będzie dużo ludzi i upał, ale było bardzo przyjemnie.
Po drodze, żeby tradycji stało się zadość Michałowi musiało się coś zepsuć. No i pękła rama. O tak, rama sobie pękła pod siodełkiem, tam gdzie kończy się sztyca tam zaczyna się dziura w ramie. Załamka. No i wracając urwał się jeszcze zaczep do sakwy. Miśkowi chyba trzeba wszystko tytanowe, karbonowe i nie wiem jeszcze jakie... :D
Na skałach było fajnie, ja i mój ciężki tyłek też się wdrapał na dwie drogi :)
W tle mieliśmy burzę, która krążyła i krążyła, aż w końcu zaczął padać grad, walić pioruny, później znowu grad i deszcz i pioruny ;/ i siedzieliśmy sobie w grocie. Zimno było jak cholera. Droga powrotna minęła częściowo w deszczu, no nie jest to nic przyjemnego.W Krakowie sucho, ani kropelki deszczu. A my upaćrani po samo czoło :)



gniazdo łabędzi :)


w drodze











Kategoria do 100 km


  • DST 120.24km
  • Teren 15.00km
  • Czas 08:09
  • VAVG 14.75km/h
  • VMAX 61.79km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kudłacze i braki z kartografii

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 02.05.2012 | Komentarze 4

Kraków - Swoszowice - Świątniki Górne - Siepraw - Zawada - Myślenice - Trzemieśnia - Zasań - Sucha Polana - Kudłacze - Pcim - Stróża - Trzebunia - Bieńkówka - Harbutowice - Palcza - Skawinki - Łaśnica - Kalwaria Zebrzydowska

Nooooooooooo fajnie, pogoda jak marzenie, rowery gotowe nic tylko jechać :D Od dwóch lat nie zrobiliśmy, żadnej setki, a trasa mniej więcej na tyle się zapowiadała.
Ruszyliśmy najpierw czarnym szlakiem twierdzy Kraków, dalej niebieskim w kierunku Kudłaczy, gdzie jest schronisko PTTK. Z niebieskim szlakiem bawiliśmy się w ciuciubabkę. Raz był, innym razem się gdzieś chował. Ale mniej więcej jechaliśmy razem :) Podjazdy oczywiście zaczęły się już za Krakowem, jeden nawet przez jakieś pola i łąki. Jakiś lokals robił nam wykład na temat terenu prywatnego...chyba nawet nie wiedział, że ma szlak przez pole poprowadzony.
W Świątnikach już zaczęły się ładne widoczki na góry. W Myślenicach pierwsza przerwa na słodkości i dalej w nieznane :D
W końcu na Zarabiu wjechaliśmy na szlak rowerowy, z którego mieliśmy odbić na szlak pieszy, który prowadzi na Kudłacze. Jazda po szutrze i kamiorach, która się zaczęła, nie należała do najłatwiejszych, zwłaszcza na naszych cienkich oponkach. Toczyliśmy się powoli pod górę. Coś nas podkusiło żeby skręcić na zjazd nie patrząc na szlak i się skończyło wielkim pobłądzeniem. Zjechaliśmy do Trzebuni, a że przypadało to na godziny południowe dało nam ostro w kość na podjeździe pod Kamieniec ;/ Opalenizna z dnia poprzedniego przypiekana przez południowe słońce równa się zero przyjemności. Miałam za to motywację żeby jechać szybciej do jakiegokolwiek cienia. Ło matko jak prażyło, jak na patelni ;/
W końcu i nasz asfalt się skończył i zaczęła się walka z kamiorami, na piechotę było tam ciężko, a z rowerem... to już tylko brzydkie wyrazy leciały z ust naszych. Na szczęście po drodze trafiliśmy na konie, z pasażerami oczywiście, więc podążaliśmy za końskim śladem, w który czasami udało się wjechać.
Na szczęście dotarliśmy do Suchej Polany, a stamtąd bliziutko już na Kudłacze, po kamiorach, i suchym błocie, obrzydliwym!
A na Kudłaczach (730m n.p.m.), piwo, kiełbacha, żurek, placki ziemniaczane. Niby tyle jedzenia, a i tak byłam głodna, takie porcje małe :( ;/ Widoki przednie, ludzi za dużo, ale generalnie bardzo miło i warto się było męczyć, moim małym rowerkiem na ta dużą górkę.
Z pustymi brzuchami i pustym portfelem zjechaliśmy cudowną droga do Pcimia. Kolejne podjazdy czekały nas dopiero od Stróży, gdzie podjazd się ciągnął w nieskończoność do przełęczki Sanguszki (440m n.p.m.), zjazd i znowu podjazd do Harbutowic. Zjeździk i podjeździk do Palczy. Gdy docieraliśmy do Kalwarii było dobrze po 19, grzmiało i robiło się nieprzyjemnie. Jakie szczęście, że jest PKP i nawet pociąg jechał do krk o 20.19 :D byliśmy uratowani.

Było fajnie, dużo terenu, więc Misio był szczęśliwy, jedyne co dokuczało nam niemiłosiernie to upał. Poparzyłam sobie rączki ;/ ale w głowie chyba wszystko ok :D Zresztą, to się okaże :P :D


Fort 52 Borek powstał w latach 1885 - 1886.


na niebieskim szlaku ;]



Siepraw, Kościół Św. Michała Archanioła z XVII w.


Myślenice


Ostatnia wieczerza w drodze na Kudłacze :)


widoczki


Zagubienie po raz 12434935


miejsca dramatyczne




Schronisko na Kudłaczach


Kudłacze






Zed is dead


/
Kategoria 100 - 200 km