avatar

Ula z miasteczka Kraków

Na rowerze mam przejechane 31340.87 kilometrów w tym 681.60 w terenie.





Gminy zaliczone:



button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy koszulka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100 - 200 km

Dystans całkowity:3180.65 km (w terenie 86.00 km; 2.70%)
Czas w ruchu:164:55
Średnia prędkość:19.29 km/h
Maksymalna prędkość:61.79 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:122.33 km i 6h 20m
Więcej statystyk
  • DST 133.00km
  • Czas 07:44
  • VAVG 17.20km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

W poszukiwaniu Rudnika

Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 2

Kraków - Tyniec - Skawina - Radziszów - Wola Radziszowska - Krzywaczka - ? - ? - Głogoczów - Bęczarka - Krszywaczka - Bęczarka - Polanka - Myślenice - Osiczany - Droginia - Brzezowa - Kornatka - Dobczyce - Nowa Wieś - Jankówka - Pawlikowice - Siercza - Wieliczka - Kraków



Miało być na Lubomira, nie udało się... za późno wyjechaliśmy, no i zagubiliśmy się po raz kolejny. Wjechaliśmy w jakieś niesamowite miejsca, do których na google nie prowadzi żadna droga - a to nie prawdą jest bo nam się udało takie drogi znaleźć...Koniecznie chcieliśmy objechać Zakopianke przez Rudnik, ale ni cholery nie mogliśmy do niego trafić. A sprawa w cale nie była prosta, bo kręciliśmy się w kółko, a górki czaiły się prawie za każdym zakrętem. O zgrozo!
Kilka nawrotek dało nam w kość. Bliscy byliśmy odpuszczenia i powrotu do Krakowa. Ale udało znaleźć się alternatywę dla Zakopianki i dla objazdu jej przez Rudnik. Wlekliśmy się dalej. Cały czas górki, widoki przednie, ale jednak górki...
W Myślenicach rest. Prawie usnęliśmy na ławeczce :)
Dalej do Dobczyc - droga przez mękę, podjazdy, podjazdy, podjazdy, zjazd...padałam.
I tak w sumie padałam do samego Krakowa :)
Z najgorszych doznań dnia dzisiejszego: podjeżdżanie drogą krajową 4, gdy "pędziliśmy" między samochodami zapierniczającymi z prawej i lewej..i podjazd, który wcale nie kończył się za zakrętem...
Z najlepszych doznań to zjazdy, których coraz mniej się boję :D



zabawa kółkiem, zły znak


w Skawinie


widok z ... drogi do Rudnika


Myślenice




Zbiornik Dobczycki


zapora



Wieliczka
Kategoria 100 - 200 km


  • DST 155.50km
  • Czas 08:21
  • VAVG 18.62km/h
  • VMAX 56.49km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

dojechaliśmy do...niepamiętam

Niedziela, 13 czerwca 2010 · dodano: 13.06.2010 | Komentarze 0

Kraków - Batowice - Raciborowice - Michałowice - Słomniki - Wierzbica - Prandocin Iły - Glinica - Pojałowice - Miechów - Siedliska - Pietroszyce I i II - Kozłów - Marcinowice - Żarnowiec - Jelcza - Charsznica - Chodów - Miechów - Wymysłów - Pjałowice -Glinica - Prandocin Iły - Wierzbica - Słomniki - Niedźwiedź - Pielgrzymowice - Zastów - Raciborowice - Batowice - domek


Mieliśmy jechać do Jędrzejowa 100 w jedną 100 w drugą stronę, oczywiście przy założeniu, że będzie po płaskim...nie było...więc nie byłam zainteresowana walką o 200 :) poza tym Michał rzucił takie tempo, że całą drogą go ścigałam.
Generalnie powłóczyliśmy się po wioskach, bez mapy, tylko z kartką z wypisanymi miejscowościami na trasie...w jedna stronę. GPS ratował nas w podbramkowych sytuacjach, których się troche nazbierało ;]
Jestem padnięta. Ale dla Michała i dla mnie to najdłuższy jak dotąd dystans ;]


podjazd w wąwozie


"upolowana" sarenka


bazylika w Miechowie


niesmiertelne skladaki



Kategoria 100 - 200 km


  • DST 105.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 15.56km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ale urwał II, Tabaszowa - Kraków

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 4

Tabaszowa - Witowice Dolne - Wytrzyszczka - Iwkowa - Tymowa - Lipnica Murowana - Nowy Wiśnicz - Stary Wiśnicz - Bochnia - Proszówki - Stanisławice - Podłęże - Węgrzce Wielkie - Kraków


Wstać o 6 wcale nie było łatwo...a Miśkowi hoho, wstał po 7, start 8.30 - poślizg czasowy jak się patrzy :) Plan był mało skomplikowany, ze względu na zerwany dzień wcześniej łańcuch, mieliśmy trzymać się Bochni i Brzeska, żeby w razie czego władować się do pociągu. To był warunek Michała, mój unikać czerwonych dróg, którymi się brzydzę. Zanim ruszyliśmy udało mi się jeszcze urwać jakąś paść w nowiutkim bagażniku ;/
Zatem zaczęliśmy z kopyta bo w terenie, po kamiorach niebieskim szlakiem pieszym w stronę Rożnowa, dalej zielonym w kierunku Witowic. I znowu to samo podjazdy i zjazdy. Szło mi koszmarnie :) ale i tak widoczki rekompensowały wszystko! Między Wytrzyszczką i Iwkową władowaliśmy się nie dość, że na jakiś niesamowity podjazd to jeszcze w haszcze...teoretycznie miała być droga, czy dukt a było tylko koryto strumyka. Więc targaliśmy rowerki po tych zaroślach, przez strumień...byle do Iwkowej...i znowu piękne widoki i wspaniały zjazd serpentynami do Tymowej.
Do Bochni było pod górkę, cały czas :) a dalej już po płaskim nadrabialiśmy zaległości. Najgorszy fragment od Węgrzców do krk, dziura na dziurze, dziurą pogania ALBO dla odmiany krzywe łaty. Telepało tak strasznie, że zastanawiałam się czy to jeszcze asfalt czy już teren...Na Prądnik dojechaliśmy troszkę obolali ale zadowoleni, że daliśmy radę.
Fotosy:
/


dzięcioł na sośnie to dobry znak! :P


piękny poranek


pozowanko


Zamek Tropsztyn


na podjeździe


to na pewno nie była poszukiwana przez nas droga


strumyczek


Iwkowa


Lipnica Murowana


Zamek w Nowym Wiśniczu


rumaki na zamku
Kategoria 100 - 200 km


  • DST 105.88km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:52
  • VAVG 15.42km/h
  • VMAX 47.95km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ale urwał!! Kraków- Tabaszowa

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 06.06.2010 | Komentarze 0

Kraków- Nowa Huta - Niepołomice - Puszcza Niepołomicka - Kłaj - Targowisko - Siedlec - Zawada - Olchawa - Królówka - Muchówka - Rajbrot - Wojakowa - Drużków Pusty - Kąty - Michalczowa - Łososina Dolna - Rąbkowa - Tabaszowa

Plan dwudniowego zmęczenia się, musiał zostać zrealizowany :)sakwy wypróbowane no i nasze siły też. Padło w końcu na wycieczkę krajoznawczą z Krakowa nad Jezioro Rożnowskie(i z powrotem), do pięknie położonej wiochy, którą nazywają Tabaszowa.
Udało mi się Miśka zwlec wcześniej z łóżka i po 7 mogliśmy wyruszyć. Najpierw szlakiem bursztynowym, który prowadzi przez Nową Hutę do Niepołomic. Miejscami był dość konkretnie podlany więc, zawracaliśmy, nawracaliśmy, kombinowaliśmy żeby dotrzeć do celu. Pierwszy postój w Niepołomicach, śniadanie i parę fotek i dalej Drogą Królewską przez Puszcze. Fajnie się jechało asfalt, piękny las - tylko te komary na postojach i nawiedzony facet, który nie pozwolił przejechać po podobno jego drodze... trochę nam popsuły humor. W lesie czekała nas jeszcze jedna niespodzianka - może z pół kilometra, może więcej jechaliśmy po wodzie, miejscami na wysokości łydki. Blech! Nie podobało mi się.
A dalej już bez zbędnych rewelacji ruszyliśmy w kierunku Bochni, kawałek nawet krajową 4, co było zdecydowanie gorsze niż jazda po wodzie, komary i burczenie w brzuchu razem wzięte. Szybciutko uciekliśmy na wiochy no i co tu ukrywać, od Bochni zaczęły się górki. Kilkanaście fajnych podjazdów, z których żaden nie kończył się za najbliższym zakrętem...do góry, i do góry. Za to widoki - miodzio! Beskid Wyspowy widać było jak na dłoni.
Dopiero za Łososiną Dolną, czyli może 8 km od celu Miśkowi na podjeździe urwał się łańcuch ;] Ale urwał! Życzliwy jegomość z mijanego domku pomógł, wyklepał łańcuch i ruszyliśmy powoli dalej, ale najcięższy podjazd nie ryzykując zdrowia łańcucha, musieliśmy pokonać na piechotę.
I w końcu Tabaszowa - moja :) przywitał nas piękny widok na jezioro i ośnieżone Tatry. Rodzice czekali już z jedzonkiem...wieźliśmy namiot i śpiwór ale nie przydały się, domek otwarty można było się rozgościć. Po zwycięskich browarach padliśmy do łóżka...dalej nic nie pamiętam :D




w poszukiwaniu drogi na Nowej Hucie




wielka woda


schowało drogę...


rumaki w Niepołomicach


Zamek w Niepołomicach








Cmentarz wojskowy w Rajbrocie


Rąbkowa




w Tabaszowej



zjazd do domku
Kategoria 100 - 200 km


  • DST 123.37km
  • Teren 3.00km
  • Czas 07:06
  • VAVG 17.38km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

wadowice 10%

Sobota, 15 maja 2010 · dodano: 15.05.2010 | Komentarze 4

Dom - Piekary - Tyniec - Ściejowice - Jeziorzany - Wołowice - Czernichów - Łączany - Ryczów - Zygodowice - Babica - Wadowice - Wysoka - Stanisław Dolny - Zebrzydowice - Skawina - Kraków

Skoro na sobotę nie zapowiadano opadów szybciutko pojawiła się idea dłuższego wyjazdu rowerowego. Jeszcze rano zastanawialiśmy się nad wyjazdem do Jamnego, na Pogórzu Ciężkowickim, i wypróbowaniem nowego sakwianego gadżetu :D
Ale w końcu te Wadowice..
Misiek zwlekł się z łóżka o 9,zanim dojechaliśmy do centrum była prawie 11...ciutkę nam zeszło, zanim rozpoczęliśmy ciekawszą część podróży, bo niewątpliwie przebijanie się przez miasto do takich nie należy.
Ruszyliśmy do Tyńca, tą samą ścieżką co dzień wcześniej. I znowu uroczo i znowu mi się podobało.
Wylądowaliśmy w Piekarach, miejscowości położonej na przeciw klasztoru benedyktynów, tam zrobiliśmy sobie mały reset w trawie :) i dalej ruszyliśmy terenem po niebieskich znakach Wiślanej Trasy Rowerowej. Na dzień dobry władowaliśmy się w błoto po kostki, upapraliśmy się i zmoczyliśmy buty...dalej jechaliśmy wałem, aż do wyczerpania zapasów cierpliwości. Lubie jeździć w terenie, ale kurcze takie telepanie po płaskim to mam w nosie!
Dalej poruszaliśmy się trochę na czuja, później znowu po znaczkach, a później znowu na czuja, a dalej to już drogą miśkową, którą codziennie jeździ do pracy.
Mniej więcej do Ryczowa jechaliśmy około 25km/h w zasadzie po płaskim, ale skończyły się żarty i zaczęły się górki, które ciągnęły nam się do samych Wadowic. Po drodze pierwszy znaczek informujący o nachyleniu 10%. Byłam dumna z siebie bo nie odpuściłam na żadnym podjeździe :D i wiernie podążałam za Miśkiem :D Piękne widoczki, morza zieleni, pola rzepakowe i w oddali Beskidy i do tego urocze wiochy - żyć nie umierać!
O 16 byliśmy na rynku w Wadowicach. Poplażowaliśmy się troszkę, wrzuciliśmy do brzuchów po kebabie i trza było wracać.
Tym razem już w kierunku Skawiny, najkrótszą drogą. I znowu górki. Mijaliśmy znaczki 10% trzy razy, na szczęście tylko raz pod góre :D
W Stanisławiu piękne panoramy na Kalwarię Zebrzydowską i klasztor, górę Lanckoronę i okoliczne pagórki...ślicznie. No ale nie było obijania się, dłuższych postoi, musieliśmy pedałować mocno do przodu, żeby umknąć nocy. Problem w tym, że nie koniecznie była siła do tego pedałowania :)a i samochody, których na tej drodze było już znacznie więcej i znacznie szybciej jeździły działały mi na nerwy. A od Skawiny do Krakowa, to już prawdziwy rajd - samochodowy.
Do Krakowa dokulaliśmy się gdy zapadał zmierzch i niestety zaczęło padać i nie był to ciepły wiosenny deszcz. Kurtka przemokła, zresztą buty i wszystko co miałam na sobie też...ale gdy usiadłam pod cieplutką kołdrą, a w ręce miałam pełną miche, oj to już było dobrze :)


Tyniec


popas












Wadowice






Skawina


Kościół na Skałce
Kategoria 100 - 200 km


  • DST 123.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 08:40
  • VAVG 14.19km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Sprzęt noname
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krzyżtopór i bikewalking

Sobota, 15 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 1

Kielce - Mojcza - Mojecka Zalasna - Otrocz - Niestachów - Brzechów - Daleszyce -Nowa Huta -Sędek - Łagów - Duraczów - Ruda - Nowa Zbelutka - Jastrzębska Wola - Skolankowska Wola - Iwaniska - Ujazd - Klimontów - Jachimowice - Koprzywnica - Błonie - Ciszyca - Tarnobrzeg

Po wielu prośbach i naleganiach z mojej strony Michał dał się przekonać do zobaczenia sterty kamieni czyli zamku Krzyżtopór.
Szybkie sprawdzenie na google maps traski - 100 km z Kielc do zamku i z powrotem, czyli w jeden dzień uporamy się bez większych problemów... Do Kielc przyjechaliśmy o 9.00, kilka okrążeń centrum w poszukiwaniu niebieskiego szlaku pieszego, który miał nas prowadzić do celu. Znaleziony pseudo niebieski szlak wywiódł nas w pola, dosłownie bo pojechaliśmy w przeciwnym kierunku do zamierzonego. O 11 trafiliśmy na właściwą drogę :) znając naszą średnią prędkość i mając na uwadze, że część trasy prowadzi przez łąki i pola :P to podejrzewaliśmy, że wypadnie nam gdzieś przenocować.
Tymczasem po postoju pod telegrafem, ruszyliśmy do celu. Ostre podjazdy, na których Michał dobrze sobie radził mnie zmuszały do prowadzenia rowerka :) - bikewalking!
I tak po przemęczeniu się przez dwie górki Mójecką i Otrocz, próbowaliśmy nadrobić stracony czas na asfalcie. Kolejny odcinek drogi od Nowej Huty do Sędka wiódł wyłożoną kamieniami drogą, która ciągła się przez 10 km. W nagrodę po przejechaniu lasu mieliśmy piękny widok na kielecczyzne, i całe pasmo Łysicy. Później znowu wjechaliśmy na asfalt i już do końca w terenie bitumicznym :)
Do zamku dojechaliśmy o 19.30, mieliśmy 30 minut na szybkie zwiedzanie. Trochę mnie rozczarował, na zdjęciach wyglądał na znacznie większy :) Ale i tak byłam szczęśliwa, że udało się zrealizować małe marzenie anno domini 2009.
Tymczasem zrobiło się ciemno i chłodno i do domu daleko...mogliśmy przespać się w sianie, albo wracać najkrótszą drogą do Kielc albo do Tarnobrzegu. Po telefonicznej konsultacji z Krzyśkiem, czy aby na pewno z Tarnobrzegu jeżdżą pociągi do Katowic, albo Krakowa zdecydowaliśmy się na ostatnią opcję. Dobrze, że Michał miał czołówkę, to było nasze jedyne światło przez 30km. Droga wiodła zadupiami, w której nie można było uświadczyć ani jednej latarni, a gdy już do jakiejś dojechaliśmy to o 22.30 wyłączyli prąd ;]
Czekała nas jeszcze jedna niespodzianka, okazało się, że miasteczko jest po drugiej stronie Wisły. Żeby ulżyć sobie w cierpieniu i nie jechać przez Sandomierz wybraliśmy opcję promową, łudząc się, że mimo godziny 23 będzie odpływał. Niestety cudu nie było. Pozostało nam przespać się budce na promie, która miała mniej więcej wymiary 1m na 1,50. Luksusu nie było, ale przynajmniej ciepło :) I tak po kilku łykach warki spaliśmy na leżąco-siedząco. W nocy nawiedził nas rybak i napędził trochę strachu, na szczęście miał pokojowe zamiary.
O 5 pobudka i oczekiwanie na promiarza, o 6 zaczęliśmy się martwić, że jednak czeka nas 30km traska do Sandomierza, ale udało się :) za 2,50 przepłynęliśmy do Tarnobrzegu. O 8.24 dzięki IC rozpoczęliśmy niezapomniany powrót do domu.

Kielce


Pałac Biskupów Krakowskich


bezdroża


lisek na polowaniu


na podjeździe




Pasmo Łysogóry


Krzyżtopór :)






tyle było widać przez 30 km gdy jechaliśmy do Tarnobrzegu :)


blady świt nad Wisłą


prom na którym spaliśmy :D






Tarnobrzeg


zatłoczone IC w drodze do domu, za 52 zł gleba w korytarzu ;]
Kategoria 100 - 200 km